Kilka razy wskazywałam już w różnych wpisach na blogu, że rozwodzący się rodzice często zdają się zapominać o własnych dzieciach. Traktują je jak karty przetargowe, odcinają kontakt z drugim rodzicem i z jego rodziną, traktują ich jak powierników, obciążając ich własnymi problemami małżeńskimi itd.
Jednym z kolejnych przeżyć, jakie ludzie potrafią zafundować własnemu dziecku jest powołanie go na świadka w sprawie rozwodowej. Dla jasności, są sytuacje, gdzie rzeczywiście zeznania dziecka są kluczowe, a skala cierpień doznanych ze strony jednego z rodziców powoduje, że dziecko składając zeznania nie odbiera tego w negatywny sposób, chce po prostu, by prawda pomogła jednemu z rodziców.
Jednak gdy strona wykazała dane okoliczności poprzez szereg innych dowodów, a drugi rodzic tak naprawdę nie zrobił nic złego dziecku to skazywanie własnego dziecka na składanie zeznań, na przebywanie na sali sądowej pomiędzy rodzicami, na opowiadanie o problemach rodziców, często w potoku łez, uważam za wyjątkowo okrutne. I to niezależnie od wieku dziecka.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Podpisuję się oboma rękami. Na dowód mój wpis: http://blogrozwod.pl/dziecko-jako-swiadek-w-procesie/ Z moich doświadczeń wynika, że dzieci nie zawsze mówią to, czego oczekują rodzice, a dalekosiężne skutki nie są pozytywne dla dzieci (niezależnie od wieku). Miejmy miłosierdzie dla dzieci i oszczędźmy im konieczności opowiedzenia się po którejkolwiek stronie!
Zgadzam się z panią w całej rozciągłości. Moi znajomi mieli podobny problem, bowiem starali się przekupić dziecko na wszelkie możliwe sposoby – zabawkami, wyjazdami. Starali się wskazać kto bardziej kocha i zaczęli się licytować. To przykre. Na szczęście znajoma trafiła na http://jadorska-kancelaria.pl/ Wytłumaczyli jej, że nie tędy droga a o dziecko należy zawalczyć w inny sposób.
Dobrze, że dali się przekonać i zrozumieli swój błąd.